Shana - 2012-06-01 21:29:21 |
Noc. To właśnie wtedy uwielbiałam działać i obserwować spokój, lub jego brak, w mieście. Stałam obecnie na dachu któregoś z wielkich wieżowców. - Księżyc w pełni - uwielbiałam na niego patrzeć i działać w jego świetle. To była kolejna rzecz, która dodawała mi sił, nie licząc pewnego chłopaka, którego kiedyś byłam opiekunem - Alastorze, czy kiedyś poczuję, jak to jest być normalną dziewczyną? - Nie - odpowiedział mi głęboki, męski głos. Naszyjnik zaczął wibrować na mej szyi - Shana, pamiętasz jaka była umowa. Żyjesz tu i teraz jako Ognista Mgła, nie zapominaj o tym. - Tak jest - powiedziałam stanowczo. Ile już razy go o to pytałam? Miliony. Czasami zastanawiam się, czy to wszystko ma sens. Nie ma obok mnie Yuuji'a. To właśnie on dawał mi najwięcej siły, to właśnie broniąc go i mając go blisko nauczyłam się tak wiele. Co teraz począć? Na razie zostało mi czekać na jakiś rozwój sytuacji. - Pora na nocne oględziny - przypomniał mi... ojciec? Tak. Tak mogę go nazwać. Zawsze mi pomaga, naprowadza i daje nadzieję. - Tak jest - byłam całkowicie posłuszna, bowiem losy świata były w moich rękach. Shany - Ognistej Mgły, a zarazem Assasyn'a. Rozłożyłam ogniste skrzydła i w czarnym płaszczu, mundurku szkolnym i z rozwianymi długimi włosami poleciałam nad miasto. Nikt nie miał szans, aby mnie rozpoznać. Będąc w trakcie misji przybieram postać dziewczyny w długich czerwonych włosach i o czerwonych jak krew oczach, a w pozostałe zwyczajne minuty mego życia zwykłej uczennicy z liceum w długich czarnych włosach i brązowych oczach. Zawsze co chwila sprawdzam, czy miecz jest na swym miejscu. Teraz też był, więc mogłam być spokojna i czekać aż coś się wydarzy.
|
Koramax123 - 2012-06-02 13:31:30 |
(Troche się pośpieszyłaś... Nie przydzieliłem ciebie jeszcze, nawet nie dałem jeszcze akcepta... A ty już zaczęłąś pisać... Co prawda ci go dałem... Ale czeka się na danie akcepta)
Obok niej przeleciał sokół... Na jej ręce opuścił kartkę z napisem. "Witaj wojowniczko... Przed tobą wielka szansa... Nie zmarnuj jej..." Podpisane było Atecain Hakara... Sokół który przyniusł tą karteczkę zniknął niewiadomo gdzie... Kartka emanowała tajemniczą energią... Jakby nie z tego świata.
|
Shana - 2012-06-03 00:16:24 |
(Wiem. Przepraszam za pośpiech :) Jak coś jest fajnego, to wena aż sama napływa i by się tylko pisało :) Wybacz )
Leciałam wysoko nad budynkami i unikałam jaśniejszych miejsc. Wiatr wiejący wysoko bawił się moim płaszczem i czerwonymi włosami. - Wyczuwasz to? - odezwał się Alastor. - Oczywiście, bardzo wyraźnie. Jakaś nieznana energia, na pewno nie z tego świata - zaczęłam się rozglądać i zacisnęłam prawą dłoń na mieczu. Nie bałam się, tylko byłam czujna. Obserwowałam każdy skrawek nieba i ziemi. - Za tobą! - rozległ się pewny i spokojny głos ojca. Wykonałam obrót i o włos ominęłam lecącego prosto na mnie sokoła. - Sokół? To od niego ta dziwna energia! - obserwowałam ptaka, który krążył chwilę nade mną. Po chwili zanurkował w dół i upuścił karteczkę prosto w moją lewą dłoń. Nawet nie zdołałam zareagować, a ptaka już nie było. Za nim odczytałam karteczkę, wylądowałam na dachu jednego z budynków. Przybrałam postać zwyczajnej dziewczyny i ciekawa otworzyłam liścik. - Co tam jest napisane? - odezwał się głos. - "Witaj wojowniczko... Przed tobą wielka szansa... Nie zmarnuj jej..." podpisano Atecain Hakara - odczytałam posłusznie na głos - Ktoś wie, że tu jestem i kim jestem. Nie dobrze, jakiś pomysł? Jak zwykle. Teraz Alastor milczał i sama miałam zadecydować. - Co teraz? Co teraz? - myślałam gorączkowo. Upuściłam karteczkę na ziemię i zwinnym jednym ruchem nadziałam ją na miecz i podpaliłam. - Czemu to zrobiłaś? - rozgrzmiał poważny głos. - Jeśli ktoś wie kim jestem i po co tu jestem, to niech osobiście się pofatyguje do mnie. Nie będę się bawić w podchody. - schowałam miecz, pomimo tego, że jeszcze minutę temu przez broń przeszedł ogień, to teraz metal był zimny. - Może to ostatni raz, kiedy obserwuje księżyc? Może ta wiadomość ma oznaczać nową przygodę? Kim jest Atecain Hakara? - głowę miałam pełną pytań, dopiero Alastor wyciągnął mnie z zamyślenia. - Pozostaje tylko czekać na to, co przyniesie jutrzejszy dzień. - Masz rację, mistrzu. Na razie będę kontynuować swoją misję, do czasu, kiedy Atecain nie pojawi się osobiście i nie zdradzi o co chodzi. Stałam tak, wysoko na budynku w świetle księżyca. Wiatr rozwiewał mi włosy i czułam jak lekko unosi naszyjnik. Patrzyłam na miasto i szukałam kryjówki owego mężczyzny... Czy ją znajdę? Nie wiem. Okaże się. Stanęłam w płomieniach i po chwili zamiast zwyczajnej mnie stała Ognista Mgła, która tylko czekała na rozwiązanie zagadki. Wiatr rozwiewał włosy, żar bił ode mnie i ogrzewał moje gotowe do walki ciało.
|
Koramax123 - 2012-06-03 08:40:00 |
- Znam odpowiedź na twoje pytanie... Uderzył przed nią piorun... Gdy błysk ustał stał wojownik w żółto-czarnej zbroii. - Jestem Alastar... Rycerz Grzmotu Królestwa Relamii... I znam odpowiedź na twoje pytanie Shano... Atecain Hakara... Nadawca tej wiadomości jest Bogiem świata zwanego Relamią... On organizuje turniej wojowników z planet ZIEMI, RELAMII i NIBIRU którego zwyciężca posiądzie władzę nad planetą nazywaną przez was ludzi Drugą Ziemią... Ty zostałaś wyznaczona jako jedna z najsilniejszych wojowniczek Ziemi która będzie miała zaszczyt walczyć w tym turnieju... Alastar lekko się uśmiechnął patrząc na jej amulet. - Twój duchowy strażnik... A takiego wyczuwam... Niech nie ma żadnych oporów... Jeżeli władza nad Drugą Ziemią wpadnie w niepowołane ręce... Może to oznaczać że później dojdzie do wojny... Złapał on za jej naszyjnik - Rób to co ci dyktuje serce... Ty otrzymałaś od mojego pana szansę której niejeden z Ziemian chciałby doznać... Nie zmarnuj jej... Jednak co ty sama zrobisz... To już twoja wola... Odsunął się od niej. - Po więcej informacji pytaj o niejakiego Enigona.... Jest jednym z EIKODÓW Relamii który postanowił zamieszkać na Ziemi... Jest w tokio... Odnajdziesz bo po specyficznej nieadekwatnej do żadnego człowieka Aurze... Eth mao ge parri ( Z Relamijskiego - Wybierz mądrze). Piorun uderzył w Alastara... Gdy błysk ustał... Rycerza już nie było.
|
Shana - 2012-06-03 13:56:35 |
- Do tyłu! - usłyszałam sygnał i moje ciało zareagowało natychmiast. W momencie odskoku w ziemię przede mną trafił piorun. Klęcząc na jednym kolanie, instynktownie dobyłam miecza i czekałam na ruch przeciwnika. - Alastorze, skąd ty wiedziałeś? - zapytałam półszeptem ojca. - Usłyszałem i poczułem go, również byś go usłyszała, gdybyś była chodź trochę bardziej czujna. Skarcił mnie, ale to dobrze. Więcej się nauczę. Powoli, nie spuszczając wzroku z mężczyzny w zbroi, wstałam i wyciągnęłam miecz przed siebie. - Kim jesteś? - zadałam pytanie bardzo pewnie, mimo strachu, bo teraz czułam wyraźnie tą dziwną energię. Mężczyzna opowiedział o sobie i o Atecain'ie. Ja jednak dalej nie ufałam przybyszowi i trzymałam broń jak najwyżej tylko mogłam. Jego wzrok padł na Alastor'a. Dopiero wtedy, gdy usłyszałam, że jakaś planeta może być zagrożona, opuściłam miecz. Dlaczego to zrobiłam? Byłam za słaba, bałam się, oby mnie to nie zgubiło. Mężczyzna zbliżył się w moją stronę i schwycił naszyjnik. - Nie dotykaj go! Nie dotykaj! - wyrwałam mu łańcuszek i wycofałam się bardziej do tyłu z ponownie podniesioną wysoko bronią. Tym razem, i ja i miecz emanowaliśmy żarem. Świeciliśmy na czerwono, jak pochodnia. Wiatr bawił się płaszczem, włosami i naszyjnikiem, ale ognia wewnętrznego nie zdołał ruszyć. - Ten mężczyzna przegiął! - powiedziałam sobie w duchu - Rozumiem pojawiać się znienacka, sama tak robię, ale zaraz ruszać cudze rzeczy? I jeszcze dawać rady, którą drogą mam zmierzać? Podniosłam gniewny wzrok i zmierzyłam go od dołu do góry. - Nigdy nie waż się mnie dotykać, ani mego Mistrza! - krzyknęłam - Nie będę wysłuchiwać rad, od jakiegoś Rycerza Grzmotu Królestwa Relamii! Czego jeszcze chcesz?! Odsunął się, ulżyło mi. Byłam już wygrana. Skoro mój krzyk pomógł i bojowa postawa, to pewno więcej tego błędu nie popełni. Jednak on kontynuował swój monolog z dalszej odległości. Miałam już go dość, przysięgłam sobie, że jak zaraz on nie zniknie, to mnie popamięta. I wtedy... tak po prostu znikł. Pojawił się piorun, trafił w niego i już po wszystkim. - Alastorze, przepraszam - padłam na kolana na ziemi. Miecz leżał koło mnie, a czerwone włosy powiewały wokół twarzy. - Nie masz za co przepraszać, to zachowanie świadczyło tylko o tym, że nie wszystko wiedzą o tobie i o Ognistych Mgłach. Nie wiedzą, że cenicie sobie dystans i prywatność. - Tak, wiem. Ale pozwoliłam mu ciebie dotknąć, nie wyczułam jego ruchu - prawie płakałam w środku. Nie byłam taka twarda, za jaką mnie uważano. Mój honor i Alastora był na pierwszym miejscu. - Zamierzam odnaleźć tego Enigona i dowiedzieć się więcej o tym świecie i o tym co tu się dzieje, dajesz mi zgodę? - Daję, moje dziecko. Ale pod warunkiem, że staniesz się bardziej czujna - odpowiedział poważnie i niemal czułam jak jego ręce przytulają mnie i pocieszają jak zranione dziecko. Wstałam, schowałam miecz i rozłożyłam skrzydła. Skupiłam się. Chciałam go wyczuć, ale nie dawało to nic, więc skorzystałam z innych metod. Ponownie wyciągnęłam miecz, wbiłam go w ziemię i wypowiedziałam zaklęcie. Od miecza zaczęły uchodzić runiczne kręgi i w pewnym momencie jeden wrócił, ale już nie niebieski lecz czerwony. - Mam go - wyruszyłam w drogę.
|
Koramax123 - 2012-06-03 17:56:11 |
Usłyszała ona w głowie głos - Wybrałaś mądrze... Ułatwie ci twoją misję... Udaj się do śródmieścia.... Tam przy fontannie będzie starzec... Jako jedyny będzie znał odpowiedź na pytanie czym jest kamień dusz... Zapytaj go o to... A gdy ci odpowie będziesz wiedział że to on... Ten głos należał od Alastara... Przeniknął też do Alastora. - Głośno o tobie w moim świecie Alastorze... Posłuchaj mnie... Udziel jej zgody na start w turnieju organizowanym przez mego pana... Atecaina Boga świata zwanego Relamią... On tyle razy walczył w obronie ZIEMI... I ciągle oczekuje pierwszego Ziemskiego zwyciężcy jego turnieju... Shana jest utalentowana... Nie blokuj jej...
|
Shana - 2012-06-03 19:47:41 |
Głos zadudnił w mej głowie. - Alastorze, to on. Odezwał się - w momencie kiedy Alastar rozpoczął przemowę i dawał wskazówki podróży poczułam ból przeszywający moją głowę. To było takie dziwne uczucie - jakby ktoś wypełnił mózg kostkami lodu i wbijał w niego gorące szpilki. - Kamień Dusz.... Gdzieś o nim słyszałam... To nie jest ten sam kamień, który zamienia ludzką duszę w pochodnię? - zapytałam Alastor'a. Ten nadzwyczaj milczał. Ponowiłam pytanie, lecz ciągle nie usłyszałam odpowiedzi. Być może się myliłam, ale już gdzieś słyszałam tą nazwę. Byłam tego pewna. Skierowałam się w stronę śródmieścia. Miałam z tym nie lada problemy. Musiałam wylądować w ciemnym zaułku i przybrać postać dziewczyny. I tak się wyróżniałam w tłumie. Ludzie patrzyli na mnie, jak na dziewczynkę, która dopiero co uciekła z domu. Jeden z przechodniów nawet zechciał dzwonić na policję, ale wyrwałam mu telefon i rozgniotłam na ziemi. Więcej już nie zadzierał ze mną. - Przepraszam cię Shano za milczenie. Mam do ciebie pytanie, chcesz wziąć udział w tym turnieju? - odezwał się, wreszcie, głos mistrza. - Sama nie wiem. Z jednej strony byłoby to może i ciekawe przeżycie, ale z drugiej, czy mogę marnować czas na takie dziecinne zabawy? Chodzi mu o odnalezienie wojownika, który zostanie władcą drugiej ziemi. Więc nie rozumiem, dlaczego prosi o udział, niedoświadczoną młodą dziewczynę, która dotychczas walczyła tylko w obronie ludzi i pochodni? Nie wiem co mnie czeka i to jest najgorsze, jacy wrogowie. Dam ci odpowiedź jak się dowiem więcej szczegółów. Resztę drogi szliśmy w milczeniu. Oglądałam wystawy sklepowe i nawet upatrzyłam sobie idealnie pasujące do stroju buty sportowe. Ale nici z zakupu skoro nie ma się pieniędzy. Znalazłam wreszcie fontannę, lecz nikogo przy niej nie było. Zresztą czego się spodziewałam w środku nocy? Cudu? Nie. Jedynie problemów. - Nikogo tu nie ma - powiedziałam na głos. - Znowu się mylisz, spójrz tam na prawo - odezwał się Alastor. Nie wierzyłam własnym oczom, co prawda wyczuwałam energię, ale nikogo wcześniej nie widziałam, a teraz? Stał tam wyraźnie starszy mężczyzna i uporczywie obserwował każdy mój ruch. - Nie wyczuwam chęci walki, możesz podejść, ale pamiętaj, masz być czujna - zawibrował naszyjnik i powiedział mistrz. - Tak jest - powiedziałam i ruszyłam w stronę mężczyzny. Podeszłam wystarczająco blisko i kulturalnie ukłoniłam się. - Witam. Jestem Shana. Zostałam skierowana do Pana o pomoc. Poszukuję informacji na temat Kamienia Dusz. Słyszał Pan o nim?- upewniłam się, że mnie słyszy i delikatnie sprawdziłam czy miecz jest ukryty w płaszczu. Oczywiście wszystko było na swoim miejscu i zwykły śmiertelnik ani żadna inna osoba oprócz Ognistych Mgieł nie miała szans go dojrzeć.
|
Koramax123 - 2012-06-03 19:54:10 |
Starzec się uśmiechnął. - Ależ owszem... My Eikodzi używamy ich do zamykania w środku dusz ludzkich i Relamian.... Łowcy Dusz też go używają... Ty pewnie jesteś Shana... I chcesz wyjaśnień odnośnie zbliżającego się turnieju SOUL SPECTRAN organiozwanego przez Atecaina Hakarę... Alastar mówił że możesz nadejść... A więc - Przesunął się troche - Usiądź na ławce i odpowiem na wszelkie twoje pytania.
|
Shana - 2012-06-03 20:09:24 |
- Właśnie, do zamykania dusz, tak samo robią Towarzysze Guz, tylko że oni wykorzystują ich duszę do energii, a moim zadaniem jest stworzenie pochodni - pomyślałam. Posłusznie usiadłam na wskazanym miejscu i przyglądałam się facetowi. Nie wyglądał na aż tak starego, jak mi się wydawało. - Tak. Chciałabym się dowiedzieć wszystkiego na temat tego turnieju, nagrody i celu. Ale także kamienia dusz, Atecaina i Relamii - nie bałam się, byłam pewna swojej siły i wygranej w razie starcia. Teraz tylko czekałam na informacje. Zadziwiło mnie, że momentalnie zrobiło się cicho, nie było nawet wiaterka. Nie rzucałam zaklęcia unieruchamiającego, a i Alastor sam tego by nie mógł wykonać. Co tu się dzieje?
|
Koramax123 - 2012-06-04 07:09:42 |
- A więc... Turniej ten jest organizowany przez Atecaina co sto lat... W nim stają wojownicy z planety ZIEMI, NIBIRU i RELAMII.... Ale tylko ci których wyznaczy nasz pan... Atecain Hakara... Bóg świata Relamii... Ostatni ze starożytnej rasy Dragonidów od których powstały smoki... Nagrodą jest oddanie całkowitej władzy nad planetą która zostanie przez niego wyznaczona... W tym wypadku jest to Terranova... Druga Ziemia przez was ludzi zwana... Znajdująca się w układzie syriusza.... Planeta identycznej wielkości i atmosfery co Ziemia... Jednak ma od niej więcej lądów i zdatnej do picia wody... Celem jest wyłonienie nie tak najsilniejszego wojownika jak tego najbardziej godnego który dostąpi tego zaszczytu... Starzec wyjął z kieszeni kamień dusz... - Owe kamienie służą nam i łowcą dusz do chwytania dusz oraz gdy trzeba wysysania ich z ciał... Gdy jest pełny to płonie jak pochodnia... Atecain skupuje te kamienie w sekretnym miejscu zwanym Zapadliskiem... Gdzie tylko on ma dostęp... A co do świata Relamii.... Jest to planeta trzy razy większa od Ziemi ale o tym samym składzie atmosfery.... My Relamianie jesteśmy podobni do ludzi... Jednak... Zdejmuje swój kaptur ukazując swoje elfie długie uszy zakręcone do tułu przy końcach - Te uszy nas wyróżniają... Nasza cywilizacja połączyła dbanie o środowisko z wysoką technologią... Relamia jest o wiele bardziej posunięta w technologi niż ten świat... - Uśmiechnął się do niej - Chcesz coś jeszcze wiedzieć?
|
Shana - 2012-06-04 13:43:54 |
To była ta szansa... ale czy mogłam startować z innymi, o wiele silniejszymi osobami niż ja? Nie, nie mogłam. Inni wojownicy mają przyjaciół i rodziny, na których mogą liczyć. A ja? na kogo mam liczyć? Na Alastora? Na Yuuji'ego? Nawet go tu nie ma. Poczułam smutek. Przy nim czułam się tak bezpiecznie mimo, że był tylko Pochodnią, którą miałam chronić. A teraz? Nawet jakby było zadanie związane z miłością, to już bym poległa. - Czy mogę na moment przeprosić? - musiałam odejść na moment, wiedziałam, że to niekulturalnie tak się zachowywać, ale musiałam porozmawiać z Mistrzem na osobności. - Alastorze, co o tym myślisz? Oferta jest dość interesująca, ale czy podołałabym zadaniu? Raczej wątpię... - Przestań się nad sobą użalać, Ognista Mgło. Przyjmuj swoje nowe życie wiedziałaś, że będą cię czekać trudne decyzje, a to jedna z takich. Jeśli ci zależy na ludziach i Pochodniach to powinnaś przyjąć to zadanie ale nie jako uczestnik tylko jako... - Szpieg! No jasne! Jeśli zło miałoby atakować, to skorzystaliby z takiego turnieju! I wtedy ja, będąc tam mogę ich powstrzymać! - Oczywiście. Ja mam taki plan, nie warto zgłaszać się jako prawdziwy uczestnik, bo musimy czuwać nad tym co się dzieje tutaj. - Alastorze, a co jeśli oni mnie rozszyfrują? I wyrzucą z konkursu? - Nie zrobią tego, jeśli będziesz się skupiać na swym zadaniu dokładnie. Pamiętasz co było z Yuuji'nem? Prawie zginął przez ciebie, bo akurat w tym momencie ty zajmowałaś się czymś innym zamiast nim. Pamiętałam to bardzo dokładnie. Nadal pamiętam i w środku płaczę. Na szczęście w porę się opamiętałam i obroniłam go, raniąc siebie. Pamiętam, do dziś mam rany po tamtym jednym uderzeniu Towarzysza Guze. - Rozumiem, i proszę, mógłbyś mi tego nie wypominać? - Będę wypominać tak długo, aż zapamiętasz podstawowe rzeczy. Nie miłość do jednego człowieka tu się liczy, lecz miłość do wszystkich ludzi i całego świata. Miał rację, ale trudno jest żyć bez miłości. Może kiedyś ją znowu znajdę? I znowu pozostało mi tylko czekać. Westchnęłam i wróciłam do starca, który czekał na mnie z uśmiechem na twarzy. Przez moment przeszło mi przez myśl, że podsłuchiwał, ale nie chciałam wierzyć w aż takie wścibstwo. - Proszę Pana, jak wygląda taki turniej? Co się w nim najbardziej liczy? Siła, inteligencja czy miłość? Jest to bardzo ważne pytanie dla mnie. Od tego może zależeć czy się zgodzę czy nie. Skupiłam się na jego oczach i szukałam odpowiedzi, na pytanie kim on tak naprawdę jest i czego tutaj może szukać. Czyżby przyszedł tylko po to, aby mnie poinformować o tej całej sprawie? Ścisnęłam dłoń na naszyjniku. Poczułam falę ciepła i spokoju. To mi dało moc i opanowanie. Już myślałam logiczniej - jak szpieg.
|
Koramax123 - 2012-06-04 17:19:54 |
- Oj dziecinko... W Tym turnieju liczy się nie siła i moc... A.... Wskazuje ręką na jej serce - To co masz wewnątrz... Nie chodzi mi o miłość ani inne uczucia... Ale wiara we własne możliwości i szacunek do przeciwnika... Bo ci którzy kpią ze swoich przeciwników najczęściej padają... Turniej wygląda na zasadzie faz... Nie istnieje tam zasada WYBICIA przegranego.... Gdy padniesz... Zostaniesz zniesiona i uleczona przez Relamijskich medyków... Ale odpadniesz z turnieju... Wybacz mi moje wścibstwo... Ale usłyszałem twoją rozmowę z twoim duchowym strażnikiem... Nie obawiaj się... Nikomu nie wydam i nawet rozumiem waszą decyzję... Ogniste Mgły muszą chronić Ziemię... Dlatego plan wasz w tym turnieju jest bardzo dobry... Pozwolisz panienko że bym porozmawiał z twoim duchowym strażnikiem na osobności? Chyba że on sam nie chce.
|
Shana - 2012-06-04 17:52:18 |
Wysłuchałam go uważnie z poważną miną, ale wewnątrz bałam się jak nigdy. - Chcesz rozmawiać na osobności z Alastorem? - chwyciłam wisiorek i mocno trzymałam. Bałam się, bo co ja zrobię, jeśli mi on go zniszczy? Albo zabierze? - Alastorze, czy ty... - Tak Shano. Zdejmij mnie i odejdź. Nie bój się o mnie, potrafię się obronić, a i gdzie bym się nie znalazł, ty mnie i tak zawsze wyczujesz Posłusznie zdjęłam łańcuszek z szyi i drżącą ręką podałam go starcowi. Trzęsłam się, ale może to dlatego, że od tak długiego czasu nigdy się nie rozstawaliśmy? Nie ważny był jednak powód, lecz skutek. Odeszłam szeleszcząc czarnym płaszczem. Długie włosy powiewały na wietrze, który kawałek dalej już dawał o sobie znać. Co miałam robić? Co miałam robić?! Kręciłam się w kółko jak pies, który szuka swego ogona i nie znajdowałam nic sensownego do robienia. - O czym oni mogą rozmawiać? Czemu tak długo? - zaczęłam bawić się kosmykiem włosów - No pięknie, jeszcze zaczęłam mówić sama do siebie. Co by mi teraz powiedział Alastor? Shano. Opanuj się i skup na zadaniu. Zaczęłam go przedrzeźniać. Dla kogoś patrzącego na mnie z boku wyglądałabym gorzej niż psychiczna! - Taaa..... Łatwo mu mówić, opanuj się. On sobie siedzi bezpiecznie w wisiorku, a to ja walczę codziennie o życie swoje i innych! - tupnęłam nogą o ziemię - Nie mogę się tak zachowywać, nie teraz. Alastor liczy na mnie i nie mogę zacząć świrować! Popatrzyłam w niebo, ujrzałam Drogę Mleczną i skupiłam się na każdej konstelacji. Przypomniałam sobie rodziców. - Ehh.... Nie mogę o nich myśleć, to stare czasy. Teraz jestem Shana, można nawet powiedzieć, że sierota... Usiadłam na ziemi, objęłam kolana rękoma i siedziałam tak.
|
Koramax123 - 2012-06-04 18:43:14 |
Starzec spojrzał na wisiorek. - A więc Alastorze.... Bo słyszałem jak ona wymawiała twoje imie... Jako jeden z mądrych duchów... Dlaczego nie chcesz jej dać pełnej możliwości uczestnictwa w turnieju... Jest utalentowaną wojowniczką... Wierz mi że nigdy Atecain źle nie wybiera... Chodź jedno można mu zarzucić... Że nie patrzy który jest dobry a który zły... Ale Shana jest wojowniczką pełną dobra... Atecain dał jej szansę o jakiej marzy niejeden ziemski wojownik... Nie ograniczaj jej... Daj jej pozwolenie pełne na walke w tym turnieju... Da radę pokonać innych wojowników... Potrzebny jest jej trening... Jeśli ciebie to uspokoi to poproszę Alastara... I innych rycerzy grzmotu za pośrednictwem Atecaina by bronili Ziemi podczas jej nieobecności.
|
Shana - 2012-06-04 19:51:03 |
- Pozwól, że również przejdę na "ty". Więc powiem wprost. Zadaniem Ognistych Mgieł jest ochrona ludzkości i Pochodni. Dla niej tylko jedna pochodnia była coś warta i ciągle tylko o niej myśli, co sprowadza kłopoty. Przez to jest roztargniona i nie ma szans aby wygrać turniej. Nie pozwolę jej opuścić Ziemi i stać się uczestnikiem turnieju. Zgodziłem się tylko na zadanie szpiega. Chociaż wiem, że jak tylko pojawi się co wywoła wspomnienia, to szybko się pogubi w tym co robi. Atecain nie wie kogo wybiera. Ona jest zwykłą delikatną osobą, która w życiu wiele przeszła. Nie pozwolę na to, aby coś się jej stało, przez jakiegoś waszego Boga. Dla nas istnieje tylko magia i 5 żywiołów. Albo się zgadzasz na jej udział ale jako szpieg, albo wogóle nie ma prawa w nim brać udziału! Chłód bił z naszyjnika. Mistrz był wkurzony, ale i zarazem opanowany.
|
Koramax123 - 2012-06-04 19:56:45 |
- Jak śmiesz gnido obrażać mojego Pana Atecaina! Atecain jest nieomylny.. Nigdy się nie myli w swoich decyzjach... Jej wspomnienia sa jej siłą... Zrozum to do cholery Alastorze... Niczego nie rozumiesz... NIE SIŁA I NIE SZYBKOŚĆ są kluczem do zwycięstwa... A wspomnienia... I to że ich nie ukrywamy.... Nie pogubi się w tym... Teraz się gubi bo jej to blokujesz... I ty siebie zwiesz mędrcem? Kpina... Daj jej wreszcie prawo wyboru... Nie nakazuj jej tego co ma robić... Jej serce jest silniejsze od jakiegokolwiek oręża... A ty ślepo patrzysz na swoje ideały... Nie tędy droga... W ten sposób nigdy nie odkryje siły która w niej drzemie.
|
Shana - 2012-06-04 20:08:09 |
Naszyjnik poparzył mężczyznę i wzniósł się lekko w powietrze. - Shana! - usłyszałam jego głos, szybko się zerwałam i pobiegłam w jego stronę - Słucham cię, mistrzu. Uklękłam i spuściłam głowę. Alastor podleciał do mnie i po chwili znalazł się na swoim miejscu. W momencie gdy zimny medalion dotknął mej skóry, przez głowę przeszła mi cała ich rozmowa. Byłam w szoku. Pierwszy raz Alastor podniósł głos. No i ten mężczyzna, obraził największego mego mistrza. Bez chwili wahania dobyłam miecz i przyłożyłam mu ostry koniec do krtani. Byłam tak pełna zemsty, że nawet nie zauważyłam, że na skórze starca pojawiła się plamka krwi. - Ja w twoją wiarę nie ingeruję, więc ty nie ingeruj w naszą. Alastor nie obraził waszego Boga. Szanuje on cudze decyzje i poglądy. Ale ty, obraziłeś go, a zarazem i mnie. Nie wybaczę tego! Właśnie przed takimi ludźmi trzeba chronić tą Ziemię! Włosy unosiły się ku górze i wokół nich latał żar. Moje oczy były jeszcze bardziej ogniste niż dotychczas. Powoli traciłam kontrolę i czułam, że lada moment ogień drzemiący we mnie wybuchnie. - Naruszyłeś nasz honor!
|
Koramax123 - 2012-06-05 17:16:30 |
Starzec spojrzał jej w oczy i się uśmiechnij. - No dalej... Tnij... Mi już nie zależy... Życie i tak moje dobiegało kresu... Tnij i udowodnij tym samym że znasz swoją siłę... A Alastor obraził mojego boga... Gdyż stwierdził że się mylił... Co jest nieprawdą... Atecain nigdy się nie myli... Chcesz mnie zabić dlatego co szanujesz... Odkryłaś w tym momencie twoją prawdziwą siłe... To było celowe... żeby obrazić Alastora by wywrzeć na tobie emocje które są potrzebne do okazania twoich prawdziwych emocji... Pokazałaś to co warunkuje twoją siłę... A teraz pchnij we mnie swoje ostrze... Dołączę do swoich przodków w Ameionie... Relamijskim Niebie... Za wierną służbę memu Panu Atecainowi to będzie dla mnie nagroda...
|
Shana - 2012-06-05 18:12:32 |
Przechytrzył mnie, czy tylko tak mówił? Nie mógł przewidzieć co uczynię, niby jak? Tylko co teraz? Wycofać się i darować życie temu głupcowi czy zabić go na miejscu? I w tym momencie odnalazłam odpowiedź. Wyciągnęłam rękę ku górze i wystrzelił z niej czerwony promień. Momentalnie wszytsko wokoło zastygło w miejscu, oprócz nas. - To jest Fuzetsu. Magiczna osłona zatrzymująca czas dla ludzi i Pochodni - zabrałam miecz z jego szyi - A teraz stoczymy walkę, jak wygrasz, przystąpię do turnieju, a jak ja wygram, to dacie nam spokój i przeprosisz Alastora za zniewagę!
|
Koramax123 - 2012-06-05 20:00:12 |
Starzec się uśmiechnął.... - Dobrze... Jak wolisz... - Wyjął swój kostur... - DO DZIEŁA! SSYLITH GHATUM SACTAI! - Zaklęciem przywołał węża który paraliżuje jej ruchy.
|
Shana - 2012-06-05 20:09:03 |
Co on wypowiedział? Co to oznacza? Patrzyłam na niego zaskoczona. Co to wszystko znaczy? Pojawił się wąż, ogromny wielki wąż, który owinął się wokół mnie uniemożliwiając jakikolwiek ruch. - Co to za magia? Tak chcesz pogrywać?! - krzyknęła i stanęła w płomieniach uwalniając się tym samym z objęć węża. Wyskoczyłam w powietrze i zaatakowałam go z powietrza mieczem. Świat zawirował, miecz płonął, a mężczyzna? No właśnie. Co?
|
Koramax123 - 2012-06-07 09:39:17 |
- SHIKAPPU! MANSURI! EST! Wąż wstał i rzucił się na nią... Jego zęby dotknęły jej ramienia wbijając się głęboko! - HOKIMONE ASTRAI QUESSSE!!!! Starzec ujawnił sie w zbroi... Dobył miecz z którego biła zielona poświata.... - Z Eikotem Relamii nie tak prędko wygrasz...
|
Shana - 2012-06-07 13:03:21 |
- Shana! - nie zdążyłam uniknąć węża. Rzucił się na mnie i wbił swoje zęby w moje ramię. Upadłam na ziemię pod jego ciężarem. On nadal był wgryziony w moje ramię. Zdrową ręką sięgnęłam po miecz. Miecz stał w płomieniach i błyszczał. Zamachnęłam się i tak po prostu odcięłam głowę stwora od reszty ciała. Byłam już wściekła. Wyciągnęłam głowę węża, ale przez nieuwagę w mojej skórze został jeden z jego kłów. Wstałam i poczułam, że po całej ręce sączy się krew. Aż tak mocno mnie zranił? Może trucizna?! Nareszcie stałam, ale po zrobieniu zaledwie jednego kroku upadłam na kolana. Ponownie wstałam i wtedy zamiast starca ujrzałam zbroję i wycelowany we mnie miecz pełen zielonej poświaty.Zebrałam w sobie siły i rozłożyłam ogniste skrzydła. Wzniosłam się wysoko, ale czułam, że z każdą sekundą słabnę. Trucizna. Widocznie wąż był jadowity, tylko dlaczego płaszcz nie ochronił mego ciała? Będąc już w górze, wyobraziłam sobie Yuuji'ego. To dodało mi sił. Wymierzyłam w niego miecz. Krzyknęłam i wokół mnie pojawiły się ogniste kule, które sunęły teraz na przeciwnika. Jak dobrze, że jest Fuzetsu, bo szkody są wielkie. Jak wygram, trzeba będzie je naprawić. Gdy kule uderzyły w przeciwnika i nastąpił silny, ognisty wybuch zanurkowałam i wbiłam miecz w bok wroga. Popatrzyłam w miejsce, gdzie powinien mieć oczy. Nie widziałam ich, ale mogłam sobie je wyobrazić. Moje były ogniste, jednak nie ciepłe tylko zimne jak lód i rządne zemsty i rozlewu krwi.
|
Koramax123 - 2012-06-07 16:26:07 |
Usłyszała tylko śmiech. - Starasz się ładnie... Czuje że buzują w tobie emocje... Poczuła jak miecz starca wbija jej się w plecy - Jednak jestem jeszcze do wielu rzeczy zdolny... AKKAMU RASAI! Starzec stworzył z wody smoka który uderzając ją gasi jej ogniste skrzydła odbierając jej zdolność lotu.
|
Shana - 2012-06-07 16:49:49 |
Byłam teraz bezbronna i cała we krwi. Ledwo łapałam oddech. Z wyczerpania zaklęcie straciło moc i znikło. Świat ponownie odzyskał swoje życie i słychać było samochody. Siedziałam na ziemi podparta tylko na rękach. W mojej prawej ręce nadal był miecz. Siedziałam już w kałuży krwi, która zlewała się z opadającymi włosami. Zaczęłam płakać i gdy podniosłam wzrok ujrzałam starca śmiejącego się ze mnie. To bolało. Nie chciałam przegrać, nie chciałam zostać niewolnikiem turnieju. Nie chciałam tego! Jednak przegrałam. Poczułam przeszywający ból z pleców i ramienia. Za dużo zranień i jeszcze ta trucizna. Nawet nie zdążyłam cokolwiek powiedzieć, a już oczy mi się same zamknęły. Poleciałam na twarz prosto w kałużę krwi i straciłam przytomność. Jedynie co słyszałam ostatnie, to błagania Alastora, abym się obudziła i szyderczy śmiech. Czego oni wszyscy jeszcze ode mnie chcą?! Nie miałam już sił walczyć. Nie czułam połowy ciała i mój ogień zgasł. Nic już nie mogłam zrobić. Zostałam teraz niewolnikiem i całkowicie pod władzą Atecain'a. Co było potem? Nie wiem. Łapiąc ostatni możliwy oddech powietrza osunęłam się w ramiona ciemności.
|
Koramax123 - 2012-06-07 17:20:05 |
Starzec wziął ją na ręcę i zaniusł do szpitala... Tam lekarze pozszywali jej rany i usunęli truciznę z jej ciała... Po długim czasie staje nad nią. - Witaj... Widzę że wróciliśmy do królestwa żywych... Wracaj do zdrowia... Czeka ciebie wędrówka na Relamię...
|
Shana - 2012-06-07 18:47:07 |
Czułam, że ktoś mnie niesie. Te ręce były silne i zarazem pewne tego co robią. Pewno jakis przechodzen znalazł mnie nieprzytomny i uratował się. Tylko dokąd mnie zabierał? Próbowałam sie wyrwać i uciec, ale moje ciało odmawialo posluszenstwa. Czułam że jestem przenoszona z rąk do rąk, jak przedmiot. Co się ze mną działo? Znowu poczulam ból, następnie uczucie zimna i znowu nic. Gdy wróciłam do siebie, lezalam na czymś miękkim. Promienie słoneczne oświetlaly moja twarz. Próbowałam otworzyć oczy, ale były ciężkie jak z ołowiu. Nie czułam rąk ani nóg. W końcu musiałam otworzyć oczy. I zrobiłam to. Ujrzalam starca. A więc to przez cały czas był oon. Nienawidziłam go. Usłyszałam go. Chciałam zaprzeczyć, uciec. Ale nie mogłam nawet obrócić głowy. Jedynie co zrobiłam to uronilam łzę. Już byłam niewolnikiem. Teraz tylko musiałam czekać na kajdany losu, jaki dla mnie szykują. - gdzie.... Alastor ? Gdzie... Mój.... Miecz? Gdzie.... Ja... Jestem? -z trudem wydusilam te pytania. Musiałam wiedzieć, chodź się bałam odpowiedzi.
|
Koramax123 - 2012-06-08 09:47:21 |
- Spokojnie... Jest obok ciebie Pokazuje jej że amulet i miecz znajdują się na szafce obok łóżka - Nic ci się nie stało... Mówiłem że trzeba ci treningów... Eikodzi rzadko stawają do turnieji... Ale musisz się mieć na baczności... Ja swoją część umowy spełniłem... Teraz twoja część Shano... Znajde ci dobrego mistrza do szkoleń... Ale wpierw wyjawie ci prawdę. Nagle zajaśniała przed nią złota zbroja... Wygląd zaczął się zmieniać... Był to młodzieniec o zielonych włosach. - To ja jestem Atecain Hakara... Uknułem tą całą intrygę gdyż wiedziałem że Alastor będzie robił problemy... Dlatego Alastara poprosiłem by ciebie przywiódł do mnie... Do starca... A po przegranej bitwie ze mną... Gwiazda ci sprzyja Shano... Gdyż sam ja ciebie wybrałem do tego byś uczestniczyła w moim turnieju... Wyczuwam w tobie wielki potencjał... Chwycił za amulet i założył jej na szyję. - Co prawda i tak sądzę że pomoc Alastora będzie ci potrzebna...
|
Shana - 2012-06-08 10:33:17 |
Obróciłam delikatnie głowę i ujrzałam leżące na szafce moje rzeczy. Dopiero teraz do mnie dotarło, że gdy straciłam przytomność wróciłam do postaci zwykłej dziewczyny. - Gdzie ja jestem? - ponowiłam pytanie, choć wiedziałam gdzie jestem. W szpitalu. O jakiej prawdzie on mówił? Nie musiałam długo czekać aby ją poznać. Blask mnie oślepił i musiałam przymknąć oczy, aby coś ujrzeć. Wtedy właśnie zamiast starca stał chłopak. Przestraszyłam się, gdy nazwał siebie Atecain'em. Lekko się podniosłam, oparłam na łokciach i chciałam uciec. Chciałam zeskoczyć z łóżka i wylecieć przez okno. - Jak? O co chodzi? Czemu?! Czemu ja?! Czemu przegrałam?! - prawie płakałam i świat wokół zawirował, gdy on powiesił mi naszyjnik na szyi. Ta dziwna aura i moc, nie spotkałam jeszcze takiej. Zaczęłam się powoli przesuwać w bok łóżka. Jeszcze tylko kawałek i mogłam uciec. Uciekłabym z tego potwornego miejsca i od tego człowieka. - Ty nie jesteś prawdziwy! Nie możesz być prawdziwy! Nie zgadzam się! Słyszysz?! Nie zgadzam! Ja nie chcę! - zaczęłam się rzucać, chciałam sięgnąć po miecz i dalej z nim walczyć, pokonać go. Jedynie co mnie powstrzymywało to dane słowo. Honor i tak już straciłam. Do sali wpadły pielęgniarki i chciały mnie uspokoić, ale nie dałam im się. Wszystko mnie bolało, wszystko mnie piekło, czułam się słaba, ale nienawiść do tego jednego człowieka dawała mi moc i chęć zemsty. Nie mogłam tego znieść. On mnie dotknął i Alastora również. On mnie pokonał. On mnie zniewolił. Uspokoiłam się dopiero wtedy, gdy jedna z ugryzionych pielęgniarek wbiła mi jakiś zaszczyk. Położyłam głowę na poduszkę i zamknęłam oczy. Nawet nie próbowałam opanować łez. Nie widzi do czego doprowadził mnie. Co jeszcze on chce zrobić? Mógł mnie zabić. Tyle tylko teraz chciałam. Obróciłam się przodem do okna, dłoń zacisnęłam na naszyjniku i płakałam jak małe dziecko. Nic mi już nie zostało, nawet drugie życie.
|
Koramax123 - 2012-06-08 10:39:12 |
Pojawił się w jej wizjii. - Ja jestem prawdziwym Atecainem.... Gdy się obudzisz będziesz już w pełnym zdrowiu... Zostało ci bardzo wiele... Walcz o swoją świetlaną przyszłość... Daje ci taką okazje.
|
Shana - 2012-06-08 10:45:32 |
- Ale nadal nie wiem co mam teraz zrobić. Gdzie iść, co zrobić... Słowa dotrzymam, bo muszę, ale nie wiem nawet gdzie co jest i jak to się odbywa - każde słowo ciężko przechodziło mi przez gardło, a ostatnie to już było tylko aby nie zwariować - P....pomożesz... mi?
|
Koramax123 - 2012-06-08 10:47:51 |
- Jasne... Jasne że ci pomoge dotrzeć do świata stworzonego moimi rękoma. Jednak nie zawsze będę mógł ci towarzyszyć... AKUMERU... Mój Rycerz ognia i jego pies strażnik ISAMI będą ci towarzyszyć wtedy gdy mnie nie będzie... Bo wiesz... Jako bóg mało mam czasu.
|
Shana - 2012-06-08 10:52:34 |
Chwilę nad tym myślałam i postanowiłam. - Albo ty, albo nikt. Choćbym miała czekać nie wiadomo ile, to ty masz mnie poprowadzić. Ty mnie w to wplątałeś i bierzesz za mnie odpowiedzialność. Z nikim innym się nie ruszam z miejsca - patrzyłam teraz na niego gniewnie. Innego wyboru nie miał. Dobrze wiedział, że lubię stwarzać problemy i jeżeli nie spełni moich wymagań, to będę tak tu siedzieć dopóki tego nie uczyni.
|
Koramax123 - 2012-06-08 10:57:19 |
- Dobra... Niech ci będzie... Tylko musisz wiedzieć że Droga na Relamię jest długa... Pozatym musisz trenować przed starciami w turnieju. Ale jeden warunek.... Alastor ma się nie wtrącać w moje decyzje... Najlepiej podaj mi go do ręki...
|
Shana - 2012-06-08 11:03:39 |
I znowu te uczucie bezsilności. - A czy mogę pierw z nim porozmawiać na osobności i bez podsłuchiwania? - popatrzyłam na niego, jak na kogoś z kim nie ma nawet o czym dyskutować - Chciałabym się z nim pożegnać, jak z Ojcem. Mogę?
|
Koramax123 - 2012-06-08 11:05:55 |
- Hmmmmmm.... Zastanowił się chwilkę - Dobrze... Możesz się z nim pożegnać... Wychodzi z pokoju gdzie ona leżała.
|
Shana - 2012-06-08 11:14:30 |
Uśmiechnęłam się do niego, gdy wychodził. Usiadłam wygodnie zdjęłam naszyjnik i trzymałam go przed sobą w dłoni. - Alastorze, ojcze, mistrzu. Najpierw chcę cię przeprosić za to, że przegrałam. Przepraszam, za to bardzo mocno. Nie wiem co mam teraz zrobić... Nigdy jeszcze nie rozłączaliśmy się. Czy ja to wytrzymam? - Moje dziecko, wiem, że wybrałaś dobrze i wybaczam. Zdarza się, i mi również ciężko to przychodzi. Rozstanie. Będę próbował z nim rozmawiać, żebyśmy mogli porozmawiać, nawet jeśli miałoby być to pod jego czujnym okiem. Jestem twoim duchowym przewodnikiem i wszystkie swoje lęki i obawy kierowałaś do mnie, więc nawet jak będę daleko, to zawsze cząstka mnie będzie w twoim sercu - spuściłam głowę i uważnie słuchałam. - Przepraszam cię. Nie mam nawet co z nim dyskutować. A mogłam wybrać jakiegoś innego wojownika, ale kto wie czy by mi uwierzył? Musiałam to zrobić. Przepraszam i żegnam cię - pocałowałam łańcuszek i przycisnęłam go mocno do piersi. - Też cię kocham. Dbaj o siebie i żyj według zasad jakie ci przekazałem. Wrócił. Wszedł chłopak do pokoju i widział jak mocno go przytulam. Gdy go ujrzałam wyciągnęłam do niego dłoń z naszyjnikiem. - Proszę, tak jak obiecywałam. Jestem do twojej dyspozycji, a Alastora daję, mam nadzieję, że w dobre ręce.
|
Koramax123 - 2012-06-08 11:18:33 |
- Spokojnie... Nie masz się czego obawiać... Nie wyśle go od Zapadliska gdzie trzymam dusze złych... Gdyż on jest dobrą duszą... A teraz chodźmy... Długa droga przed nami... Musimy udać się do opuszczonej wioski... Tam zaczniemy trening... Duchy zamieszkujące to miejsce pewnie będą wrogo do nas nastawione... To by było pierwszą częścią twojego treningu... Pokonanie ich.
|
Shana - 2012-06-08 11:23:06 |
Powoli ze spuszczoną głową wyszłam z łóżka, ubrałam się i założyłam płaszcz. Miecz schowałam w jego wnętrzu i przybrałam postać Ognistej Mgły. Ruszyłam za nim. - Tak jest - ruszyłam w kierunku drzwi. Musiałam się go słuchać. Nie będzie między nami takich samych stosunków jak między mną a Mistrzem, te będą o wiele chłodniejsze. Mam tylko wygrać ten głupi turniej i odejść w spokoju.
|
Koramax123 - 2012-06-08 13:17:04 |
Odczytał jej myśli... Posiadał tą zdolność... - Hmmm... Uważasz ten turniej za głupi? Błąd... Gdyż daje on ci szansę jaką niejeden śmiertelnik chciałby otrzymać...
|
Shana - 2012-06-08 13:27:11 |
Nie zareagowałam na jego wypowiedź. Wyszłam ze szpitala, ale po drodze mijałam mały sklepik. Poczułam jak mi burczy w brzuchu. Długo nie jadłam. - Czy mogę wejść? - zapytałam, ale nie czekałam na odpowiedź. Szybko weszłam do sklepiku i kupiłam trzy bułki z dynią. Uwielbiałam je. Podziękowałam kasjerce i wyszłam. Dwie z nim schowałam do kieszeni płaszcza, a ostatnią otworzyłam i szybko zjadłam. Zabrałam się za kolejną, aż zjadłam wszystkie. Czułam jego spojrzenie na sobie. Ale nawet nie zwróciłam na niego wzroku. Ciekawa jednak byłam, dokąd teraz zmierzamy. Mówił, że tam będą duchy. Przydałby mi się kamień Dusz. Sam ogień i miecz nic takim istotą nie zrobi. - Czy masz może.... - zaczęłam niepewnie - Kamień Dusz? Przydałby mi się do walki z tymi duchami. Odważyłam się zadać pytanie, ale co do odpowiedzi to było gorzej. Bałam się na niego spojrzeć.
|
Koramax123 - 2012-06-08 13:30:45 |
- Posiadam przy sobie kamienie dusz... Owszem... Ale wiedz że w nim zmieszczą się trzy dusze maksymalnie... A tam jest ich sporo więcej.
|
Shana - 2012-06-08 13:45:01 |
- Używałam kamieni dusz, do zabiera energii życiowej i zamiany wroga w pochodnie. Pochodnie są to istoty, które po 1-2 dniach gasną, a co za tym idzie, nikt o nich nie pamięta. Chcę te duchy zamienić w pochodnie i żeby same znikły, bez pamięci - powiedziałam poważnie ciągle patrząc pod nogi. Nie chciałam z nimi walczyć, bo skoro zamieszkują opuszczoną wioskę i nikomu nie przeszkazdają, nie mam powodu aby je unicestwiać w brutalny sposób.
|
Koramax123 - 2012-06-09 07:30:43 |
- Brawo! Zaklaskał. - O to mi właśnie chodziło... Zmiana ich w pochodnie pozwoli im bez brutalności odejść... Widzisz... Jednak jest w tobie sporo dobra i uczuć... Wykorzystaj to jako atut podczas turnieju.... A teraz do przodu... Przyjął on postać chińskiego białego smoka o zielonej grzywie ciągnącej się od głowy do końca ogona. - Wsiądź na moje plecy... Polecimy do tej wioski...
|
Shana - 2012-06-09 08:36:04 |
On się ze mnie śmieje? Przecież to logiczne, że nie mogłabym ich zniszczyć. - Jak to na ciebie?! - ujrzalam tego smoka. On chyba na serio ze mnie drwi. - Nigdzie nie wsiadam! - i znowu to uczucie. Może ja swoim zachowaniem go ranie ? - Ehh... - westchnelam i wgramolilam się na grzbiet. Czułam się dziwnie. To było takie uczucie jakbym chciała uczynić inaczej, ale dane słowo, daje bezsilność. - Czemu się ze mnie smiejesz ?! I zabraniam ci czytania w moich myślach! Gdy smok się wzniósł, omal nie straciłam kontroli. Objelam jego szyję i twarz schowalam w grzywie. - Jeszcze trochę Alastorze. Wkrótce znowu będziemy razem - powiedziałam do siebie.
|
Koramax123 - 2012-06-10 07:46:49 |
- Hmmm... Dobrze... Przestane ci czytać w myślach... Ale prawde ci przyznam w jednym... Ranisz mnie swoim zachowaniem Shano... Ja się staram ci pomóc jak tylko moge a ty jakieś problemy robisz... Normalnie to bym grzebał w twoim umyśle... Jednak tego nie czynie... A co do Alastora... Hmmm... Widzę że zbyt dużo dla ciebie znaczy ta osoba w twoim życiu... Oddam ci go ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze... przeprosi mnie jak i ty również za te obelgi w moją stronę... A po drugie... Nie będzie mi się wtrącał w moje decyzje. Jeśli to się stanie... Odzyskasz Alastora.
|
Shana - 2012-06-10 08:50:00 |
- Tak jest! - od razu krzyknęłam. Alastor to jest jedyna ważna dla mnie osoba, nikogo innego nie mam. On wiedziałby o tym, gdyby grzebał mi w głowie. Nie dobrze mi się zrobiło, na samą myśl o tym. Chciałam mieć już to wszystko za sobą i odważyłam się, aby zadać ważne dla mnie w tym momencie pytania. - Czy.... czy... czy mogę wiedzieć, kiedy będziemy na miejscu i kiedy odzyskam ojca?
|
Koramax123 - 2012-06-10 09:06:13 |
- Powiedziałem ci kiedy odzyskasz Alastora. Kiedy od ciebie i od niego usłysze przeprosiny za obelgi... Oraz gdy on mi da deklaracje że nie będzie negował moich decyzji. A na miejscu będziemy niedługo...
|
Shana - 2012-06-10 09:13:21 |
- Tak jest! - oderwałam twarz od jego grzywy i podpierając się na jednym kolanie, ale ciągle się mocno trzymając, powiem to: - Przepraszam! - po chwili jednak musiałam z powrotem usiąść i mocno objąć jego szyję, bo bym spadła.
|
Koramax123 - 2012-06-10 09:16:11 |
- Tyle? Cóż tak krótko? Spogląda w dół. - Jesteśmy na miejscu Lądują w opuszczonej wiosce (ZMIANA WĄTKU)
|